To najtrudniejszy temat, z jakim przychodzi nam się mierzyć, kiedy opowiadamy o archipelagu. Grindadráp, czyli rzeź grindwali na Wyspach Owczych.
“Rzeź grindwali na Wyspach Owczych to barbarzyński zwyczaj, ludzie zabijają zwierzęta dla zabawy, brodzą po pas w morzu krwi a na to wszystko z brzegu patrzą całe rodziny z małymi dziećmi” – tak zazwyczaj wyglądają nagłówki w mediach po kolejnym Grindadráp. To nie do końca prawda. Nie popieramy rzezi grindwali, ale staramy się zrozumieć i przekazać Wam, o co w niej chodzi. W tym wpisie postaramy się przybliżyć, jak wyglądają zasady takiego polowania (podlega ono ścisłym prawnym regulacjom) i jakie argumenty na jego obronę mają sami Farerzy. Warto ich wysłuchać i wyrobić sobie własne zdanie.
Sergiusz Pinkwart współautor książki “Wyspy Owcze z pierwszej ręki” i przewodnik po Wyspach Owczych mówił o rzezi grindwali na Wyspach Owczych w dzisiejszej audycji na antenie radia RMF24.pl:
Choć wszyscy znamy z internetu zdjęcia morza w kolorze krwi, to wbrew pozorom na Wyspach Owczych nie jest tak łatwo stać się świadkiem rzezi grindwali. Polowania odbywają się nieregularnie, o różnych porach dnia i nocy, i mają miejsce w różnych miejscach archipelagu. Informacje o nich przekazywane są “pocztą pantoflową” między członkami społeczności.
Oto jak zwoływanie na rzeź grindwali i sam Grindadráp opisywał jego świadek Sergiusz Pinkwart, współautor książki “Wyspy Owcze z pierwszej ręki” i przewodnik po Wyspach Owczych:
Tradycja czy zbrodnia?
Mieszkający na Wyspach Owczych zwolennicy polowań na grindwale tłumaczą, że to ważna część ich wielowiekowej, sięgającej jeszcze czasów Wikingów tradycji i zwyczaj, który przez setki lat umożliwiał społeczności maleńkich wysp na Północnym Atlantyku przeżycie trudnych zim. Trzeba pamiętać, że na Wyspach Owczych praktycznie nie ma warunków dla rolnictwa, głównym źródłem pozyskiwania żywności jest hodowla owiec i rybołówstwo. Poza tym zespołowe polowanie na grindwale było także elementem jednoczącym tę niewielką wspólnotę (na Wyspach Owczych żyje dziś zaledwie nieco ponad 50 tys. mieszkańców). Gdy pojawiała się ławica, mieszkańcy małych wiosek rozsianych po 18 wyspach archipelagu musieli zwoływać się i działać razem, by polowanie miało szansę powodzenia.
Jak wygląda rzeź grindwali?
Rzeź grindwali na Wyspach Owczych ma miejsce w miesiącach letnich, najczęściej w lipcu i sierpniu. Jest ściśle regulowana prawem i może się odbywać tylko w dokładnie określonych miejscach i warunkach. Grindwali nie odławia się sieciami ani nie strzela do nich harpunami z łodzi. Obława może zacząć się tylko wtedy, gdy ławica jest w odległości co najmniej 3 mil morskich od brzegu. W czasie polowania są rozdzielone zadania, jest mistrz ceremonii, który dowodzi akcją, są ludzie, którzy na łodziach zaganiają grindwale do fiordu, na płytkie wody zatoki, ale nie mają prawa zabijać zwierząt. Na brzegu czeka kilkudziesięciu mężczyzn, którzy jednym ciosem specjalnego ostrza przecinają rdzeń kręgowy, by zadać śmierć w jak najszybszy i najbardziej humanitarny sposób. Ustawodawstwo Wysp Owczych przewiduje bowiem, że zwierzęta muszą być podczas połowu zabijane sprawnie i szybko tak, by jak najmniej cierpiały. Potem martwym zwierzętom podcina się szyje, by się wykrwawiły. Zabarwione na czerwono wody fiordu robią wstrząsające, przerażające wrażenie. Rzeź grindwali jest wydarzeniem dla lokalnej społeczności, i faktycznie obserwują ją z brzegu całe rodziny, także małe dzieci.
Mięso pochodzące z Grindadráp jest następnie badane przez weterynarza, dzielone na kawałki, spisywane i ważone, po czym rozdzielane między ludzi. Zazwyczaj 1/3 otrzymują uczestnicy polowania, 1/3 przeznaczona jest dla najuboższych, potrzebujących, do domów starców i domów opieki, a 1/3 rozdzielana jest między pozostałych członków lokalnej społeczności.
Czy rzeź grindwali odejdzie w niepamięć?
Obrońcy rzezi grindwali na Wyspach Owczych wyliczają, że każdy wieloryb dostarcza społeczności kilkaset kilogramów mięsa i tłuszczu – gdyby ich nie było, trzeba by importować mięso z rzeźni za granicą. Tłumaczą, że jest to dla nich sposób zdobywania żywności, znacznie bardziej humanitarny niż proces pozyskiwania mięsa w rzeźniach przemysłowych, z których pochodzi wołowina i wieprzowina powszechnie dostępna w naszych sklepach. Tyle, że oni polują na oczach świata, a zdjęcia morza czerwonego od krwi to łakomy kąsek dla mediów. Rzeź milionów zwierząt hodowlanych, która odbywa się codziennie w zakładach mięsnych w Polsce i na świecie jest równie przerażająca, ale ma miejsce za zamkniętymi drzwiami. Nie widać, że leje się krew, nie słychać pisku zwierząt które walczą o życie, nie widać w ich oczach przerażenia. A potem jest już tylko tacka mięsa w markecie, która aż tak bardzo nie oburza. Powszechnie dostępne mięso w sklepach na Wyspach Owczych, które ma być argumentem za zaprzestaniem polowań, pochodzi z importu, z takich właśnie przemysłowych rzeźni w Europie.
Grafika przygotowana przez Faroese Pilot Whalers’ Association prezentująca jakość życia grindwala i świni w hodowli przemysłowej.
Światopogląd samych Farerów w materii Grindadráp bardzo się zmienił w ostatnich latach. Młodzi ludzie nie chcą jeść mięsa grindwali, które dla wielu z nich jest zwyczajnie niesmaczne. A 58% Farerów jest zdania, że należy zaprzestać krwawych polowań na grindwale.
W naszej książce “Wyspy Owcze z pierwszej ręki” nie boimy poruszać się trudnych tematów i opisujemy w niej również Grindadráp – rzeź grindwali na Wyspach Owczych.
Leave a Comment