Kultura Wyspy Owcze

Święta na Wyspach Owczych

Święta na Wyspach Owczych to wyjątkowy czas.
Napisane przez Sabina Poulsen

Święta na Wyspach Owczych to ulubiony czas mieszkańców archipelagu, którzy wykorzystują każdą okazję, by sprawiać przyjemność sobie i bliskim. Dzieci są rozpieszczane, gotuje się wyjątkowe przysmaki, a Farerki latają na świąteczne zakupy do… Szkocji.

Święta na Wyspach Owczych zaczynają się już pierwszego grudnia. W każdym mieście, miasteczku czy osadzie, uroczyście są zapalane lampki na choinkach ustawionych w reprezentacyjnych miejscach. To doskonała okazja do świętowania. Grają lokalne orkiestry dęte, parafialne chóry śpiewają kolędy. Włodarze wygłaszają okolicznościowe przemówienia i finansują paczki ze słodyczami, które święty Mikołaj rozdaje dzieciom. To też okazja do otwarcia świątecznych jarmarków. W małych, drewnianych budkach, można kupić świąteczne ozdoby i pieczone ciasteczka. Niestety, nie ma tradycji kupowania grzanego wina. Zamiast tego, w dużych garnkach gotuje się słodkie kakao, a nad jarmarkiem unosi się zapach karmelizowanych naleśników i wafli. Zgodnie z chrześcijańską tradycją Boże Narodzenie poprzedzają cztery tygodnie Adwentu. W każdą niedzielę tego okresu jest zapalana w domach jedna świeca. Dzieci nie wyobrażają sobie przygotowań do świąt bez codziennej czekoladki z kalendarzy adwentowych.

Święta na Wyspach Owczych – tradycyjna wigilia.
Tradycyjna farerska wigilia jest skromniejsza niż w Polsce.

Grudzień to czas firmowych imprez świątecznych. Pracownicy, zazwyczaj dostają od pracodawcy dużą paczkę, w której znajdą puszkę słodyczy, dwie kaczki, udziec barani, szynkę wieprzową i ćwierć owcy. Podczas firmowej „wigilii”, która odbywa się w wynajętej sali w hotelu, nie może zabraknąć muzyki i tańców, a także ulubionej świątecznej zabawy Farerów: zebranym podaje się w misce ryż na mleku z sosem wiśniowym. W jednej porcji jest ukryty migdał. Cała zabawa polega na tym, by nie dać po sobie poznać, że odnalazło się migdał. Oczywiście nie można go schrupać, czy połknąć. Szczęśliwiec powinien go trzymać pod językiem, dopóki wszyscy nie skończą jeść. Dopiero wtedy można się ujawnić i zdobyć nagrodę.

Rodzinna kolacja wigilijna jest dużo skromniejsza niż w Polsce. Za to nie może się obyć bez kaczki w pomarańczach, pieczonej w piekarniku i przyprawionej jedynie solą i pieprzem. Do tego czerwona kapusta i smażone ziemniaki. Jako przekąska – koniecznie powinny być podane na stole wigilijnym ziemniaczane chipsy.

Kaczka pieczona w pomarańczach – obowiązkowe danie na Farerską Wigilię.

W pierwszy dzień świąt, Farerzy spotykają się przy choince w domach, lub przykościelnych salkach i kaplicach, by wspólnie śpiewać kolędy i tańczyć wokół choinki. To też kolejna okazja, by obdarować dzieci słodkimi prezentami. W paczuszkach (często fundowanych przez lokalne władze) znajdują się soczki, batony, lizaki i mandarynki.

Najprzyjemniejszym elementem świątecznej tradycji są tradycyjne, weekendowe wyjazdy do Szkocji. Na początku grudnia, w piątkowe popołudnie na lotnisku na wyspie Vagar spotykają się farerskie kobiety. Mężczyzn, zazwyczaj nie ma na takich zakupowych wypadach niemal wcale. Lecimy do Aberdeen lub Edynburga. To w zasadzie konieczność, bo przez cały grudzień obdarowujemy się prezentami zarówno w domu, jak i w pracy. Jedna z moich koleżanek wyliczyła, że co roku musi na Święta Bożego Narodzenia kupić sześćdziesiąt osiem prezentów! Na Wyspach Owczych mamy tylko jedno centrum handlowe – w Tórshavn. Siłą rzeczy asortyment w sklepach jest ograniczony i jeśli chcemy kupić coś niesztampowego, musimy lecieć za granicę. A najbliżej mamy do Szkocji. Na zakupy świąteczne przeznaczamy sporo: nie mniej niż pięć-sześć tysięcy koron.

Farerskie dziewczyny kochają świąteczne zakupy.
Farerskie dziewczyny kochają świąteczne zakupy.

Atmosfera na pokładzie samolotu jest fantastyczna. Piloci farerskich linii Atlantic Airways to nie tylko doskonali fachowcy, ale i ludzie o niepospolitym poczuciu humoru. Zazwyczaj wykorzystują okazję, by sobie w takim czasie pożartować – mają przecież na pokładzie same kobiety podekscytowane faktem, że wyrwały się na zakupy. Przypominają nam, że ładowność samolotu, to jedynie cztery tony. Ostrzegają, że jeśli za bardzo zaszalejemy z zakupami, to samolot w powrotną stronę nie oderwie się od ziemi.

Gdy po dwóch dniach zakupowej gorączki wracamy do domu, znów wita nas kapitan. Chwali, że utrzymaliśmy się w limicie czterech ton, ale zazwyczaj rzuca jakiś żart. Na przykład, że trochę przesadziłyśmy z gabarytami naszych zakupów i przez to połowę towarów musiał zostawić na pasie startowym, bo nie zmieściły się w luku samolotu. To oczywiście nieprawda i wszystko jest w porządku. Ale farerscy piloci lubią nas postraszyć.

Więcej o Wyspach Owczych przeczytasz w naszym przewodniku:

O autorze

Sabina Poulsen

Sabina Poulsen – kilkanaście lat temu przyjechała na Wyspy Owcze za miłością... i już została. Ma na Wyspach Owczych uroczy pensjonat Fjordcottage. Prowadzi warsztaty kulturowe z kuchni farerskiej. Ambasadorka turystyki i kultury Wysp Owczych.

Leave a Comment